czwartek, 4 lipca 2013

Czas dla Zołzy..

       Jest trudniej niż myślałam. Fak,t nie zaczęłam najlepiej tego mojego nowego życia, choroba i kilka innych zdarzeń mnie wykończyły. W mojej głowie rodzi się kryzys za kryzysem, a w Klusku nie mam oparcia - on myśli, że to wycelowane jest w niego. Zarzuca mi, że nie chcę tu być i że nie chcę być z nim.. A przecież jestem tu i staram się właśnie dla niego. A on.. A on spędza ze mną maksymalnie dwie godziny w ciągu doby. Cholera nie tak miało być!
        Wczoraj w nocy Klusek wyjechał. Tym razem pracuje nad morzem, a ja zostałam sama do poniedziałku. Bycie tu samą jest jeszcze gorsze. Przepłakałam wczoraj pół dnia, żeby finalnie wziąć się w garść, znaleźć motywację, zmobilizować się i chcieć tu być. Wyszłam z domu, chciałam poznać okolicę - te części, w których jeszcze nie byłam. Niewiele mi to dało, bo niemiłosierny upał przeszkadzał mi w eksplorowaniu, a w okolicy nie ma właściwie nic. Trafiłam w końcu do znanego mi już marketu i na poprawę humoru kupiłam sobie pędzelek do ciasta. Zmarnowałam cały wczorajszy dzień.
        Dziś wstałam z nową siłą i wiem, że teraz jest czas dla mnie. Póki Kluska nie ma mam czas, żeby się nad tym wszystkim zastanowić. Postanowiłam zrobić wszystko co przekładałam wciąż na później, uporządkować wszystko, wziąć się w garść, znaleźć w tym mieście coś dla siebie i zobaczyć jak będzie mi się żyło. Znalazłam klub fitness, do którego zamierzam się zapisać. To tak na początek, może poznam jakichś znajomych i będę miała co robić, póki nie znajdę pracy. Bo z pracą też jest ciężko.. W każdym razie dziś od rana świeciło słońce, w głośnikach leci Pezet, mój królik biega szczęśliwy, a ja czuję się coraz lepiej. I właśnie pada ciepły letni deszcz, słońce nadal świeci, a w powietrzu unosi się ten cudowny zapach..
       Tak.. To właśnie czas dla Zołzy :) a skoro to mój czas, postanowiłam zrobić dziś coś dla siebie - moją ulubioną sałatkę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz