wtorek, 25 czerwca 2013

Nowa droga życia

               Stało się! Skończyłam studia, wróciłam na chwilę do rodziców, głównie po to by się pożegnać z rodzinnym miastem, bliskimi osobami i spakować swoje rzeczy, i wyprowadziłam się - zaledwie 500km od wszystkiego co znam i kocham. Czas się usamodzielnić!
               Kiedy wyjeżdżałam wszyscy życzyli mi powodzenia na nowej drodze życia, choć nie, wcale nie wychodzę za mąż. Zamieszkałam w zupełnie nieznajnej mi części kraju, gdzie wszystko jest dla mnie obce i wszystkiego muszę się uczyć. Stoi przede mną mnóstwo wyzwań - zaczynając od poznania okolicy, choć z moją orientacją w terenie gubię się nawet w centrach handlowych, w między czasie poszukując pracy, a wszystko to zmierza do stworzenia szczęśliwego domu z moim Miłym. To właściwie on jest sprawcą mojej nowej drogi - zmuszony do przeprowadzki kilka miesięcy temu, ściągnął mnie do siebie i mówi, że damy radę. W obliczu tak postawionych spraw, nie mam innego wyjścia,  muszę dać radę ;)
              Wiem, że nie zawsze będzie kolorowo, a póki co mamy tutaj jedynie siebie. Dlatego postanowiłam założyć bloga, w końcu doskonale wiem, że jest to bardzo dobra forma terapii i radzenia sobie z problemami. Przy okazji ostatnio odkryłam, że polubiłam gotowanie, więc będzie o zmaganiach z dorosłym życiem, o prowadzeniu domu i o gotowaniu.. Do dzieła!

               A nową drogę życia rozpoczęłam od rozchorowania się i leżenia w łóżku, kiedy zewsząd patrzą na mnie kartony i stosy rzeczy wołających "Hej! rozpakuj nas!".  Na szczęście Miły otoczył mnie troskliwą opieką i małymi kroczkami po pracy próbuje stworzyć ład w otaczającym nas chaosie moich rzeczy.